środa, 19 czerwca 2013
3. Dlaczego ja się na to zgodziłam?
Niebiesko włosa dziewczyna z kwiatem na głowie podała Sasoriemu dwa tobołki. Dla niego i dla Konami. Potem chłopak zamknął swoją marionetkę i położył tobołki obok Konami. Po około dwóch godzinach wędrówki dziewczyna postanowiła zobaczyć co kobieta z kwiatem dała jej na przyjęcie u Daimyo drzew. Szperała w tobołku i zobaczyła czerwony materiał. Nie chciała wyjmować sukienki jednak była pewna że jej wygląd to nie będzie nic ciekawego. Pod sukienką znalazła jeszcze niebieską maskę ze złotą obwódka dookoła niej i oczu. Oczy maski zakreślone były srebrnymi kreskami. Nic dziwnego Daimyo drzew, pani Tonbo kochała przyjęcia maskowe. I dobrze. Przynajmniej nikt nie rozpozna w nich członków Akatsuki. Pare godzin później Orochimaru powiedział że czas rozbić obóz. Konami Chciała pomuc w rozkładaniu namiotów ale Sasori zatrzymał ją i powiedział
-Nie. Zostań w Hiruko. Chyba nie chcesz się zgubić?- dziewczyna posłusznie więc została na miejscu i wyjęła sukienkę z tobołka. Była to długa, czerwona sukienka, cała w brokacie. Nie miała ramiączek i była podwinięta do kolan na znak trójkąta wokół, którego były pospinane fałdy materiału. Dziewczyna nie mogła się nadziwić skąd oni mieli jej sukienkę. Przecież zostawiła ją W Soragakure. Poznała ją dzięki temu że była naprawdę jedyna w swoim rodzaju gdyż sama ją uszyła z własnego projektu. Patrzyła na kreacje jeszcze przez kilka minut aż usłyszała kroki, któregoś z towarzyszy. Szybko schowała sukienkę a jej oczom ukazała się jak zawsze lekko uśmiechnięty Sasori.
-Możesz już wyjść. No chyba że chcesz spać w Hiruko.- Konami próbowała wywlec się z marionetki i na samym końcu zahaczyła o coś nogą. Sasori złapał w ramiona upadającą dziewczynę i oboje lekko się zarumienili. Przypomnieli sobie jednak że nie są tu sami. Orochimaru stał na warcie. Konami zaproponowała mu jednak żeby się przespał bo jej sen nie jest tak bardzo potrzebny. Mężczyzna na początku się wahał ale w końcu ustąpił. Dziewczyna siedziała na warcie już od paru godzin, gdy nagle usłyszała szmer za swoimi plecami. Błyskawicznie się odwruciła i dobyła swojego miecza. Jednak stojący za nią Sasori odsunął jej rękę w dół.
-Uspokój się, to tylko ja.- dziewczyna uśmiechnęła się i usiadła spowrotem na miejsce, chłopak usiadł obok niej
-Mam nadzieje że nie jesteś na mnie zła, ale to był jedyny sposób by cię uratować
-Na pewno nie jedyny- wraz z tymi słowami lalkarz parsknoł i zarumienił się
-No dobrze. Może to nie był jedyny sposób by cię uratować, ale na pewno jedyny by poznać cię bliżej.-dziewczyna zarumieniła się. Parę godzin później Konami była tak zapatrzona na wschodzące słońce że nawet nie zauważyła jak kilka minut temu lalkarz ułożył się do snu na jej kolanach. Gdy zobaczyła to, na początku była zmieszana i zszokowana. Jednak później zaczęła gładzić chłopaka po czerwonej czuprynie. Nagle Sasori pochwycił jej rękę i przekierował ją na swój policzek. Dziewczyna przez chwile czuła się nieswojo aż w końcu zaczęła ocierać policzek chłopaka swoim kciukiem. Po paru minutach chłopak wstał i poszedł obudzić Orochimaru. Jeśli chcieli dotrzeć na czas musieli już wyruszać. Konami musiała znowu wejść do Hiruko jednak miała dziwne przeczucie że póki jest w nim także Sasori to ta ochydna marionetka wydaje się znacznie milsza i piękniejsza. Po wielu godzinach cała drużyna dotarła na miejsce. Zameldowali się w najbliższym hotelu i odrazu zaczęli przygotowywać się do przyjęcia u Daimyo. Konami założyła swoją sukienkę i maskę po czym upięła włosy w luźny ale schludny kok. Upięła go swoją wstążką, która zawsze oplatała jej grzywkę i włosy. Po paru minutach usłyszała pukanie do drzwi więc poszła otworzyć. W progu stał Sasori, który ubrany był w czarny garnitur z niebiesko czerwonym kwiatem w kieszeni. Na oczach miał czerwoną maskę z długim dziobem wzorowanym na jakimś ptaku. Podał dziewczynie rękę i zapytał się
- Idziemy?
-Tak. A gdzie jest Orochimaru?
-Powiedział że załatwi nam wejście.- po tych słowach oboje udali się do budynku gdzie miał odbyć się bal. Przed wejściem stał już Orochimaru z maską zasłaniająca mu całą twarz. Z zewnątrz budynek był cały z drewna z porastającym go dookoła bluszczem. Wewnątrz sala była jednak bajecznie ozdobiona posągami z drewna. Większość z nich miała ramiona i tułów opleciony winoroślą. Ściany były pokryte białą tapetą z wizerunkami leśnych zwierząt. Nagle Orochimaru powiedział stłumionym głosem
-Ja pójdę do pokoju, w którym zatrzymała się Daimyo a wy śledźcie ją tutaj.- Gdy mężczyzna zniknął w tłumie Sasori i Konami zauważyli panią Tonbo tańczącą ze swoim mężem. Sasori wyciągnął rękę ku Konami i powiedział
-Czy mogę panią prosić do tańca?- dziewczyna sama nie wiedziała co powiedzieć. Po chwili wahania podała lalkarzowi rękę i poszli na parkiet. Przez jakieś dwa utwory tańczyli bez większych zobowiązań i przy okazji cały czas obserwowali Daimyo. Jednak nadeszła pora na niesamowicie piękny utwór. Sasori nie chciał przegapić okazji. Uniósł rękę dziewczyny nieco wyżej i przyciągnął ją bliżej siebie. Popatrzył na nią tak jagdy chciał powiedzieć "Ni bój się. Nic ci nie zrobię. Ze mną jesteś bezpieczna''. Dziewczyna w końcu przestała się wachać. Zamkneła oczy i położyła głowę na ramieniu chłopaka. Gdy piosenka się skończyła dziewczyna automatycznie została wyrwana z tej błogości i przypomniała sobie o prawdziwym celu ich misji. Mieli śledzić Daimyo. Pani Tonbo właśnie szła do wyjścia na balkon. Konami szepnęła Sasoriemu że muszą pamiętać o swojej misji i wyrwała się z bezpiecznego uścisku chłopaka. Wyszli na balkon a Konami postanowiła porozmawiać z Daimyo
-Witam Pani Tonbo. Cudowne przyjęcie.
-A z kim mam przyjemność.
-Ja i mój przyjaciel jesteśmy gośćmi z Soragakure. Jest pani w końcu przyjaciółką naszej Kage. Postanowiła że jako jej zaufani ninja powinniśmy tu przybyć
-Ach, przysłała was moja dobra przyjaciółka Shinko. Bardzo młoda ale odpowiedzialna osoba. A jeśli moglibyście się przedstawić.
-Ja nazywam się Kaomi Naromen a jeśli chodzi o mojego przyjaciela to nie mogę zdradzić jego imienia. Nigdy nie ma 100 procentowej pewności że ktoś nas nie podsłuchuje.
-Oczywiście, to jasne.- Nagle Konami zauważyła przy obojczyku Daimyo cztery czerwone koła. Jedna mniejsza od drugiej.
-A co to jest jeśli mogę spytać. Tatuaż?-Daimyo złapała się za obojczyk i powiedziała
-Nie, ale nie chcę o tym mówić.- W tym momencie dziewczyna wiedziała dlaczego Akatsuki zainteresowało się Daimyo drzew. Była Jinchuriki jednego z czterech demonów światła i krzywdy. Tylko, którego ? Po paru minutach rozmowy z panią Tonbo, Sasori i Konami zauważyli Orochimaru i pożegnali się z Daimyo. Gdy doszli do swojego towarzysza Sasori zapytał się.
-No i co? Czego się dowiedziałeś
-Tak jak przypuszczałem. Pani Daimyo jest junchuriki Akumy. Po balu musimy ją schwytać.- Gdy po paru godzinach wszyscy goście zaczęli wracać do domów nasza drużyna szykowała się do porwania Daimyo. Była to ostatnia okazja aby bez większych przeszkód ją pojmać. Pani Tonbo siedziała na balkonie. Wtedy Orochimaru uśpił ją za pomocą jednego ze swoich wężów. Gdy byli już na granicy między Morigakure a Yukigakure natknęli się na oddział ANBU z wioski lasu. Jednak Konami powstrzymała ich za pomocą Tokagendo. Po długiej wędrówce dotarli do drzwi ich kryjówki. Orochimaru otworzył pieczęć i weszli do środka. Daimyo została położona pomiędzy dwie rzeźby imitujące ręce a na palcach tych rąk pojawili się wszyscy członkowie. Konami była trochę zmieszana gdy weszła na wyznaczone dla niej miejsce obok Sasoriego.
-Nie przejmuj się. To nie będzie takie trudne.- Gdy Akuma wyczołgał się po niemałych komplikacjach z ciała Daymio, kobieta ledwo już oddychała. Nie było łatwo przeżyć coś takiego 50- letniej kobiecie bez żadnych umiejętności ninja. Konami chciała pomóc kobiecie lecz została powstrzymana przez Sasoriego, który wyprowadził ją z podziemi. Gdy dotarli na górę Sasori posadził dziewczynę na kanapie w salonie i usiadł obok niej.
-Wiem że o była nasza misja ale ciężko jest patrzeć na coś takiego osobie z dość pokojowego Kraju.
-Przyzwyczaisz się. A teraz może zaprowadzę cię do twojego pokoju?- wstał i poszedł przodem. Konami ruszyła za nim. Szli ciemnym korytarzem, który tylko czasami oświetlały lampy. W końcu doszli do drzwi obok kuchni.
-Tu jest twój pokój. Rozgość się- powiedział czerwonowłosy a Konami weszła do pokoju. Znajdowały się w nim wszystkie jej ważne rzeczy. Odwróciła się aby zapytać jak to się stało ale chłopak zniknął.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz