czwartek, 13 czerwca 2013

1. Cześć. Nazywam się Konami

Mały Sasori siedział na huśtawce ze spuszczoną głową. Patrzył na marionetkę poruszaną przez nitki chakry. Może gdy drewniana zabawka poruszała się Sasori czuł się mniej samotny. Nagle usłyszał szybki i nerwowy oddech przed sobą.
Uniósł twarz i zobaczył biegnącą dziewczynkę o długich, jasno niebieskich włosach. Była goniona przez trójkę dzieciaków. W pewnej chwili upadła na ziemię a napastnicy zaczęli ją kopać i przezywać ją intruzem. Chłopiec zeskoczył z huśtawki i podszedł do oprawców dziewczyny. Dwóch chłopaków i dziewczyna o wściekle zielonych oczach odwrócili się do Sasoriego a dziewczyna podeszła do niego i zapytała się go złośliwie
-Co jest? Masz jakiś problem?- Sasori spojrzał w jej zielone oczy i spytał się łagodnym, miłym głosem
-Czemu ją kopiecie? Czy ona coś wam zrobiła?- dziewczyna (na oko 3 lata od niego starsza) złapała go za koszulkę i uniosła pięść.
-Ta mała jest tu obca. A każdy intruz jest zły. Teraz rozumiesz maluchu!?- nagle jeden z towarzyszących jej chłopców powiedział
-Daj spokój Katsume. On jest za mały żeby cię zrozumieć.
-Zostaw mnie i ją Katsume. To że nie jest stąd nie znaczy że jest zła. Nie znasz jej przecież. Powiedział wciąż spokojny i opanowany Sasori. Dziewczynie przez chwilę zadrżała ręka, aż w końcu puściła chłopca i odeszła bez słowa razem ze swoimi kolegami. Sasori podszedł do niebiesko włosej dziewczyny i podał jej rękę. Ta przez chwilę się wahała, ale w końcu chwyciła chłopca i wstała.
-Skąd jesteś?-Zapytał się chłopiec. Dziewczynka spuściła głowę i przez chwilę nic nie mówiła. Popatrzyła jednak w oczy chłopca i powiedziała ledwie słyszalnym głosem.
-Jestem z wioski ukrytej w niebie. Dziękuję ci za pomoc. Gdyby nie ty nie wiem co by ze mną zrobili.
-Proszę bardzo. Więc jesteś z wioski ukrytej w niebie? Nigdy o niej nie słyszałem.
-To dość stara, ale nie zbyt znana wioska. Jest osadzona na najwyższej górze w świecie ninja. Trudno się tam wchodzi i schodzi, dlatego wszyscy o niej zapomnieli.- Sasori rozejrzał się dookoła i spytał dziewczynki
-A gdzie są twoi rodzice?- w tej chwili niebieskowłosa spuściła głowę i powiedziała smutnym głosem
-Ja nie mam rodziców.
-Ale jak to? Ja też już nie mam, ale przecież każdy kiedyś miał.
-Ja nigdy nie miałam. Zostałam powołaną do ludzkiego życia lalką.
-Naprawdę? Taką jak ta?- spytał pokazując dziewczynie swoją marionetkę? Dziewczynka popatrzyła na chodzącą lalkę i uśmiechnęła się szeroko pokazując śnieżnobiałe zęby.
-No. Tylko ja nie mam sznurków i oprócz mojej skóry i szklanych oczu jestem jak normalny człowiek. A poza tym, nazywam się Konami. A ty? jak masz na imię?
-Sasori.
-Miło cię poznać. Sasori.- W tym momencie do chłopca podeszła Chiyo
-Sasori. Chodź. Musimy już wracać do domu
-Dobrze babciu.-powiedział po czym poszedł parę kroków do przodu. Jednak po kilku krokach odwrócił wzrok w stronę Konami i pomachał jej na pożegnanie.
Konami stała jeszcze przez chwilę i patrzyła w dal za Sasorim. Nagle czyjaś ręka szarpnęła jej ramię i odwróciła ją. Za plecami dziewczynki stała ze złośliwym uśmiechem Katsume ze swoją małą bandą.
-I co królewno? Pora skończyć cośmy zaczęli.- Konami stała przerażona i zasłaniała twarz rękami. Gdy poczuła przeszywające uderzenie w brzuch coś w niej pękło. Spotkanie z Sasorim i ten niewielki na pozór cios zmieniły tą nieśmiałą dziewczynkę. Uwolniło się w niej Kekkei Genkai ludzi-lalek z Soragakure. Pierwsza Technika Umysłu.
Było to pierwsze jutsu z Technik uwolnienia umysłu. Pierwsza wyzwolona przez lalkę technika polegała na tym że oczy użytkownika zmieniały swój kolor na ostro czerwony. Potem oczy ofiary przybierały ten sam kolor. Ofiara była męczona wizjami swoich najgorszych koszmarów święcie przekonana że dzieją się naprawdę. Gdy oczy Katsume zaczerwieniły się dziewczyna zaczęła wrzeszczeć jak opętana i wymachiwać rękami jakby chciała kogoś uderzyć. Celowała zaś w pustą przestrzeń. Po pewnym czasie Konami przestała być zdenerwowana a jej oczy wróciły do normalnego koloru.
Razem z tą chwilą Katsume przestała wrzeszczeć i wystraszona odsunęła się od Konami na jakieś dwa metry.
-Cz...Czym ty jesteś?- zapytała roztrzęsionym i przerażonym głosem. Dziewczynka zrobiła krok do przodu a Katsume i jej banda uciekli z krzykiem. Oczy Konami zaczęły wilgotnieć od niesłonych łez. Dziewczyna osunęła się na ziemię i lekko uderzając się pięściami w czoło nazywała siebie potworem. Gdy przeszła złość na samą siebie dziewczyna wiedziała że chodź to będzie trudne musi wrócić do swojej starej wioski.

Po kilku dniach wędrówki Konami nie miała już sił i musiała zrobić postój. Była lalką i nie potrzebowała jedzenia ani wiele wypoczynku. Jednak jej psychika jest całkiem ludzka. Tak krucha jak porcelana, w którą czasem się zamienia. Przystanęła pod pobliskim drzewem i zaczęła znów płakać swoimi niesłonymi łzami. Nagle usłyszała szelest liści za swoimi plecami i poderwała się na równe nogi.
-Kto tam!?- Nikt jednak nie odpowiedział
-No wyłaź! Nie...nie boję się ciebie-Nagle zza drzewa wychyliła się połowa czyjejś twarzy. Czyjeś brązowe oczy patrzyły na nią ostrożnie. Zaraz za nimi pojawiły się ciemno-różowe oczy spoglądające groźnie a zarazem niepewnie. Gdy nieznajomi zrozumieli że napotkana osoba nic im nie zrobi wyszli zza drzewa. Były to dwie dziewczyny. Brązowooka miała długie ciemne włosy z grzywką zaczesaną na obie strony twarzy. Druga miała czerwone włosy z prostą grzywką, które opadały jej lekko za ramiona. Przez oczy przebiegały jej dwie czarne linie jak od zadrapania przez kunai. Były to jednak tatuaże. Najpewniej symbol klanu.
- Skąd jesteście?- Niepewna ciemnowłosa zrobiła krok w stronę Konami i powiedziała
- Ja nazywam się Kodna Tajama z wioski mroku a to jest Kosode Ibinashi z wioski trucizny- Obie dziewczyny były z potężnych wiosek i szanowanych klanów. Dlaczego więc tam nie zostały?
- Skąd się tu wzięłyście? Wasze wioski są dość daleko stąd.
-Spotkałyśmy się po drodze. Uciekałyśmy z naszych wiosek gdyż byłyśmy tam niechciane.
-Więc chodźcie ze mną do mojej wioski. Tam na pewno przywitają was z otwartymi ramionami.- Przez chwilę Kodna i Kosode patrzyły na nieznajomą niepewnie. Lecz po pewnym czasie postanowiły przyjąć propozycję.

Gdy Dziewczęta wdrapały się po kilku męczących godzinach na szczyt góry była już ciemna noc. Mimo oszałamiającej wysokości na górze nie brakowało tlenu. Mimo to nie było go też najwięcej. Płuca to kolejny organ, którego nie potrzebowała Konami. Jednak jej koleżanki odczuwały niedobór tlenu.
- Och, no tak. Nie martwcie się. Niedługo się przyzwyczaicie.- powiedziała pocieszająco Konami. Dziewczęta przeszły jeszcze parę kroków po wiosce nad którą niecałe cztery metry unosiły się chmury. Wszystkie domy i budynki były zrobione z nieprzezroczystego szkła i unosiły się lekko nad szklaną ziemią, która ukazywała ruiny wioski ukrytej w górze. Była to wioska starsza od wioski nieba o ponad 100 lat. Do dziś można zejść pod powierzchnię ,,wioski ze szkła" i zwiedzić ruiny dawnej stolicy kraju góry. Tylko tam dziewczyny mogły na dzisiejszą noc znaleźć miejsce do spania. Weszły do jednego z kamiennych domów i ułożyły się do snu. Parę godzin później Kodna usłyszała dziwny szmer dobiegający zza wyważonych drzwi. W bladym świetle świecy błysnął kunai. Dziewczynka od razu krzyknęła budząc przy tym swoje towarzyszki. Napastnik podbiegł rzucając na ziemię broń i przypatrzył się dziewczynom, po czym powiedział.
-Uspokójcie się. Nic wam nie zrobię. Kim jesteście i co tu robicie?- pierwsza przedstawiła się Kodna, która była najbardziej przerażona.
- Nazywam się Kodna Tajama. Uciekinierka z wioski mroku.
-Ja jestem Kosode Ibinashi. Sierota z Dokugakure.
- A ja nazywam się Konami. Człowiek-lalka z tej wioski.- Nieznana kobieta popatrzyła się na dziewczyny i powiedziała
- Jesteście tu całkiem same? Chodźcie ze mną. Nie ma sensu żebyście spały w ruinach wioski. Pomogę wam stać się ninja. Co wy na to?- I od tej chwili Kodna, Konami i Kosode nie były same. Miały swoją Sensei. Amure.

1 komentarz:

Yukarichan pisze...

Podoba mi się! :3

http://yukarinosekai.blogspot.com/